O freelancigu mówi się coraz częściej i przeważnie w pozytywnym aspekcie. Na szczęście, bo jeszcze do niedawna nad pojęciem tym rozprzestrzeniała się czarna chmura i śmiertelny jad wszystkich tych, którzy od lat przebywają na ciepłym etaciku w mięciutkim foteliku prezesa.
Wiele osób chce spróbować, co tak naprawdę oznacza praca na swoim garnuszku. Czy to rzeczywiście ciężki kawałek chleba, czy łatwa kasa na wyciągnięcie ręki.
Mam 27 lat i jestem freelancerem!
Tak się składa, że ja również od kilku lat sprawdzam… Przechodzę po wszystkich szczeblach tego fachu i mam już sporą liczbę mniej lub bardziej pozytywnych przemyśleń. Jeśli jesteście ciekawi, co o freelancingu sądzę ja-anonimowy freelancer, zapraszam do krótkiej lektury.
Jak wspomniałam wolnym strzelcem jestem od kilku lat. Wtedy zdecydowałam się na założenie własnej działalności. Początki nie były łatwe… jak zresztą wszędzie. Przerażały mnie sprawy księgowe, podatki i ZUSy. Szybko jednak zdałam sobie sprawę, że to tylko na pozór coś, czego nie można się nauczyć, obliczyć i płacić. Można, i to całkiem sprawnie.
Jeśli uda Ci się zdobyć pierwsze zlecenie to poczujesz, że jesteś szefem!
Pierwsze zlecenia przyszły od razu, dlatego start rozpoczęłam z tzw. grubej rury. Później przyszły kolejne i kolejne. Czasem brakowało czasu, by wszystko zakończyć w terminie.
Czy dzisiaj mogę powiedzieć, że jestem zadowolona? Chyba tak. Wciąż co prawda rozmyślam o bezpiecznym etaciku, zwłaszcza w chwili kiedy bezproduktywnie siedzę nawet kilka godzin i nic nie udaje mi się zarobić.
Kryzys mija jednak szybko. Wystarczy, że budzę się rano w kiepskim nastroju, bez ochoty do ruszenia się gdziekolwiek, tym bardziej do biura, i od razu wiem, że freelancing ma wiele plusów.
Nie wszyscy mogą być wolnymi strzelcami!
Freelancing nie jest dla wszystkich. Nie mam co do tego wątpliwości. U mnie przyjął się ten rodzaj przetrwania na rynku i jednocześnie zarobkowania. Czy innym dałby to samo? Tego niestety nie wiem.
Wiem, że wszystko ma swoje plusy i minusy. Grunt to znalezienie złotego środka i odrobina chęci w dążeniu do celu.
Jedno jest pewne, że freelancing jest dla Ciebie idealny jeśli:
- Lubisz pracować w różnych/elastycznych godzinach, bez wyznaczania ram czasowych (8.00-16.00), czasem w nocy, czasem bladym świtem, kiedy nawet koguty śpią jeszcze bardzo twardym snem,
- Potrafisz rozgraniczyć swoją pracę od przyjemności tak, by wszystkie zlecenia wykonać terminowo,
- Utrzymujesz samodyscyplinę na najwyższym poziomie,
- Sam jesteś dla siebie szefem bez pomocy osoby, która stoi nad Tobą i przypomina o obowiązkach,
- Jesteś dobrym fachowcem/specjalistą, masz siłę przebicia i potrafisz powalczyć o zlecenia,
- Stawiasz na ciągłe uczenie się i poszerzanie wiedzy, bez motywacji osób na wyższych stanowiskach,
- Nie jesteś wolnomyślicielem, który pracę na swoim rozumie jako pracę po swojemu, bez zaangażowania i wyznaczonego celu.
Żelazna zasada początkujących freelancerów!
Zacznij od drobnych zleceń. Postaw na autopromocję. Stań się osobą/firmą rozpoznawalną z bogatym portfolio. Kimś, kogo polecają inni. Dopiero wtedy zrezygnuj z etatu. Nigdy nie odwrotnie. Freelancing ma bowiem jeden minus! W jednym miesiącu możesz zarobić dużo, w drugim możesz zarobić mało, a w najgorszym wypadku nic.
Brak regularnych dochodów to duży problem dla osób o słabych nerwach. Nie każdy nadaje się na freelancera..
Leon.
Oczywiście, nie każdy 🙂 Ale jednak wizja wyższych zarobków jest kusząca.