5 syndromów, które wskazują na to, że powinieneś pójść na urlop
Już od jakiegoś czasu trudno jest Ci się skupić w pracy. Wykonywanie tradycyjnych czynności zajmuje Ci więcej czasu niż normalnie. Wykonujesz jakieś polecenia, ale nie przywiązujesz wagi do tego, jak wyglądają w finałowej wersji. Chcesz po prostu zrobić swoje i zmyć się szybko do domu, żeby tam położyć się na kanapie i wreszcie odpocząć. Czy miewasz ostatnio podobne syndromy? Jeśli tak to prawdopodobnie potrzebujesz wypoczynku.
Syndromy, które najczęściej wskazują jeden kierunek – urlop, zwykle rozpoczynają się po kilku miesiącach wytężonej pracy. Frustracja spowodowana zmęczeniem fizycznym i psychicznym prawdopodobnie dopadnie kiedyś każdego z nas. Można jej jednak uniknąć. W jaki sposób? Najlepiej poprzez wypoczynek.
Kiedy nasz organizm mówi stop i woła o chwilę relaksu? Oto 5 syndromów, które wskazują na to, że powinieneś pójść na urlop.
Huśtawka nastrojów
Czyli potoczna karuzela płaczu oraz śmiechu na zmianę z niekontrolowanym gniewem. Zwykle rozpoczyna okres znany pod nazwą „zmęczenia totalnego”. Niby nie dzieje się nic złego, w pracy panuje dobra atmosfera, a Ty chodzisz poirytowany i złowrogim spojrzeniem otulasz każdego pracownika. Po czym kolejnego dnia wbiegasz do firmy, tryskając energią i krzycząc miłego dnia wszystkim. Stany zupełnego rozchwiania emocjonalnego to najlepszy syndrom tego, że nie kontrolujesz swoich emocji. Lepiej szybko udaj się na urlop, zanim wykrzyczysz coś niemiłego w twarz swojemu szefowi lub zanim rozpłaczesz się przy całym zespole współpracowników.
Klepnę to dalej
Czyli zlecenia, na które nie masz już ochoty. Szybko popychasz je dalej, do kolejnych osób w dziale. Zwykle liczba omijanych zleceń powiększa się z dnia na dzień, wykonujesz coraz mniej rzeczy zupełnie samodzielnie. Niestety kiedyś Twój szef zwróci na to uwagę i zapyta: co właściwie dzisiaj zrobiłeś?
Zrobię to później
W ogólnym rozrachunku nigdy. Tak to niestety zwykle wygląda w rzeczywistości. Zostawiamy sobie milion spraw na zrobienie jutro, w poniedziałek, piątek – później każde zadanie rozpisujemy jeszcze raz w notesie, licząc na to, że w czymś nam to pomoże. Niestety kartkując notes okazuje się, że niedługo co najwyżej zabraknie nam kartek na rzeczy, które mieliśmy zrobić już dawno temu.
Mój tydzień ma tylko dwa dni
Resztę wykreślam ze swojego życia. Od poniedziałku do piątku właściwie nie robię nic co mogłoby przynieść mi jakąś radość. Rano wychodzę do pracy, później z niej wracam i bezwiednie kładę się do łóżka. Taki depresyjny stan trwa właściwie do piątku. Tylko wtedy przybywa mi odrobinę energii, która zresztą za chwilę znika. W niedzielę bowiem znowu zaczynam myśleć o całym tygodniu.
Coraz częściej przeglądam oferty pracy
Ale nie poszedłem jeszcze na żadną rozmowę kwalifikacyjną. W obecnym miejscu pracy nie chce już dłużej zostać, ale brakuje mi siły, energii, odwagi do innych wyzwań. Boję się, że zmieniając pracę wdepnę w coś znacznie gorszego. Wtedy moja depresja i zmęczenia pogłębią się.
Znowu ktoś zwrócił mi uwagę
A to, że robię daną czynność za długo, a to, że znacznie spadła moja jakość pracy. Wiem o tym i to jest najgorsze. Wiedza, że nie pracuje tak dobrze i brak motywacji do tego, by to zmienić. Fatalna sytuacja, właściwie zupełnie jej nie kontroluję.
Zmęczenie pracą towarzyszy nam bardzo często. Zwykle w okolicach czwartku i piątku. Frustracja pracą towarzyszy nam cały czas. Niestety przekłada się nie tylko na wyniki w pracy, ale również na nasze życie osobiste, na stosunki z mężem, rodzicami dziećmi. Z pewnością pomógłby tu urlop. Chwila odpoczynku, na którą przecież tak długo pracowaliśmy!