Im więcej czasu w pracy marnujemy, tym pracodawcy mają więcej powodów do tego, by dokładniej nas sprawdzać. Zjawisko buszowania po Internecie, wykonywania rozmów telefonicznych do rodziny czy prywatne zakupy w sieci w czasie ustalonych godzin pracy nie wpływa pozytywnie na firmę. Pracownicy potrafią marnować nawet 1,5 godziny dziennie na zajęcia zupełnie nie związane z zajmowanym przez siebie stanowiskiem. Dużo?
1,5 godziny dziennie, 1,5 tygodnia miesięcznie-co nam daje 65 godzin straty dla szefa
To nie żart. Dokładnie tyle czasu zajmuje nam codzienne, tygodniowe lub miesięczne monitorowanie sieci. W sumie nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że to właśnie w pracy tego typu obserwacje zdają się być częstym przerywnikiem obowiązków. Czasem to praca staje się przerwą w przeglądaniu najnowszych plotek.
Nic dziwnego, że pracodawcy nie czekają z założonymi rękami. Rosną straty finansowe, wzrasta frustracja. Rachunek strat jest prosty. Wystarczy usiąść i przeliczyć, ile takowy szef mógłby zarobić, gdyby jego podwładni pracowali intensywnie przez cały czas.
To właśnie dlatego, pracodawcy coraz częściej decydują się na zainstalowanie w swoich firmach oprogramowania monitorującego wydajność pracowników. Szef na ich podstawie dowiaduje się co w danej chwili robi pracownik, czy wysyła prywatne emalie z firmowych kont pocztowych, jakie strony przegląda. Czasem chwyta się pewnie za głowę, ale czego się nie robi dla dobra interesu!
W co klikamy najczęściej?
Pracownicy korzystając w czasie pracy z internetu najczęściej odwiedzają portale informacyjne, społecznościowe, sklepy internetowe, prywatną pocztę.
Bez większych wyrzutów godzinami szukamy wymarzonej sukienki na wesele przyjaciółki, rozmawiamy z mamą na Facebooku, wysyłamy zaległe e-maile. Świetnie się przy tym bawimy.
Więcej godzin na internetowe lenistwo przeznaczamy oczywiście w piątek, który w ten sposób staje się idealnym przedłużeniem weekendu. Czy mamy wyrzuty sumienia? Skądże. Zazwyczaj bronimy się i tak niską pensją lub całotygodniowym zmęczeniem.
Pracownik na monitorowanym
Aby wesprzeć pracodawców i ukrócić zuchwałe zachowania leniwych pracowników wprowadzono na rynek oprogramowania, które na bieżąco gromadzą informacje o aktywności pracowników.
Program w trybie bieżącym gromadzi informacje o tym co robi zatrudniony osobnik. Bada w jaki sposób korzysta on z internetu, ile ma przerw – jak długo one trwają. Wszystkie dane sortuje według następujących kryteriów:
- który z działów jest najbardziej leniwy,
- kto pracuje najlepiej.
Programy te to niezłe spryciarze. Umożliwiają pracodawcy podgląd ekranu poszczególnych stanowisk oraz blokują niektóre ze stron www.
Czy takie oprogramowanie jest legalne?
Owszem. Każdy z nas podpisując umowę z daną firmą zobowiązuje się do rzetelnego wypełniania wszystkich obowiązków. Zresztą sam komputer też jest własnością szefa i powinien być wykorzystywany stricte do powierzonych mu zadań. Jeśli tak nie jest to pracodawca ma prawo ukarać swojego pracownika.
Uwaga! Szef może monitorować pracowników, sprawdzać np. jakie strony przegląda. Nie może jednak czytać e-maili nawet tych wysyłanych z firmowego konta, wówczas naruszyłby bowiem tajemnicę korespondencji.
Wreszcie zanim dane oprogramowanie zainstaluje, ma obowiązek poinformować o tym swój cały personel.
Dozwolony jest bowiem monitoring w pracy, a nie inwigilacja.
0 komentarzy